27 lutego 2013

broken



Jestem zepsuta. Mam 20 lat i jestem zepsuta, moje ciało jest zepsute. A umysł… umysł to już w ogóle.
Jestem rozdarta pomiędzy wejściem pod biurko, załamaniem się i płaczem, a zebraniem się do kupy, bo świat się nie kończy i życie przede mną. Ale to pierwsze jest takie kuszące…
Ciągle spadam ze schodów. Ciągle zamykam się w sobie. Same problemy ze mną.
A w przejściu podziemnym – duch z przeszłości, grający na gitarze tak dobrze znane mi nuty. Skrzyżowane spojrzenia, obcy człowiek i wspomnienia.
Pierwszy pocałunek, który powinien być wspaniały, a jego wspomnienie jest podszyte (ba, otoczono, zanurzone!) wszystkim, czego w życiu nie chcę pamiętać.

16 lutego 2013

film

Kiedyś gdzieś czytałam o statystykach resuscytacji – w rzeczywistości w zestawieniu do filmów. Obliczono, że w rzeczywistości w wyniku RKO tylko bardzo niewielki procent ludzi (chyba nawet jednocyfrowy) zostaje uratowany, a po analizie iluś tam filmów/seriali i obliczeniach okazało się, że w filmach procent ten wynosi grubo ponad 90. I oto dowód na to, że życie to nie film.
A są w życiu takie chwile, kiedy myślimy, że wszystko potoczy się tak, jak w filmie. Gładko, dążąc do zaplanowanego zakończenia, zwykle szczęśliwego. Trudno nam zaakceptować to, że życie to nie film, że życie rządzi się zupełnie innymi prawami. Że tu miłość nie zawsze zwycięża. Że tu dobro nie zawsze przeważa szalę. Że ludzie sobie przeznaczeni mogą codziennie mijać się na ulicy i uśmiechać się do siebie, ale nigdy nie będą razem. Że kochający się ludzie zostają brutalnie rozdzieleni, chociażby przez śmierć jednego z nich – i w życiu nasz ukochany czy ukochana nie wróci pod postacią ducha czy listów, które dostaje od niego luba pogrążona w żałobie.
I tu ratunek nigdy nie przychodzi w ostatniej chwili, jak w filmach. Tu ratunek często nie przychodzi wcale, albo przychodzi za późno. Tu porwane dziecko może być więzione latami przed zwyrodnialca. Ludzie są krzywdzeni i zabijani, i nigdy nie nadchodzi pomoc. Możesz próbować walczyć, uciec, ale to nic nie da.
Życie to nie film. Życie jest milion razy gorsze niż najokropniejszy thriller.
„Powiedział: patrz, jak pięknie, prawie tak, jak w filmach
Zapamiętaj to – pamiętam, prawie tak, jak w filmach…
Ale to nie był film,
to nie był film.”

13 lutego 2013

vegetation

Rozchorowałam się akurat w wolne. Większość ludzi uznaje to za pecha, ale ja jestem dziwna, inna i nienormalna - w roku akademickim żyję w ciągłym panicznym strachu, że zachoruję i opuszczę zajęcia, a tak - mogę sobie pochorować w spokoju. I mam wymówkę na nicnierobienie. 
Poza tym, moje zamiłowanie do świeczek skończyło się zasypianiem z lodem w dłoni i miską lodowatej wody przy łóżku.
A j
utro znów uderzam w trasę. To dobrze. Bo czasem do szczęścia jest mi potrzebny tylko fotel kierowcy, muzyka w głośnikach, droga przede mną, 100 km/h na liczniku, światła mijanych samochodów, wschodzące słońce we bocznym lusterku i ciepłe powietrze, którym samochodzik mnie grzeje po mrozie na zewnątrz...

3 lutego 2013

dark thoughts

Wreszcie wolne.
Seriale, całe dnie seriale. Potargane włosy, poplamione dresy, jaskrawy T-shirt i rozciągnięta koszula.
Czasem nie chce mi się nawet myć zębów. Nic mi się nie chce i jak w sesji wyczerpywała mnie nauka, tak teraz wyczerpuje mnie nic nie robienie.
Wieś, ciemno za oknem, żadnego tramwaju, dziwne przerwy w dopływie prądu. Rodzina, która zaczyna mnie wkurzać.
Ale przynajmniej mam tu moje psy.
I zaczyna  mi doskwierać samotność.
Związki nie są dla mnie, jestem indywidualistką, męczyłabym się, ciężko przychodzą mi relacje z ludźmi, ich zawieranie, utrzymywanie, tyle stresu. A poza tym, byłam tylko w jednym związku w moim życiu i skończyło się bardzo, bardzo źle.
Źle mi bez kogoś i źle byłoby mi z kimś.
Być na zawsze sama...? A kto mnie przytuli, potrzyma za rękę, gdy będę umierać? Nie chcę umierać. Nie chcę umrzeć sama i niekochana...
Ale dlaczego ktoś miałby mnie kochać, kiedy ja sama kochać nie umiem...?
Ale to nic. Parę łez i można żyć dalej, samotnie chodząc na spacery, samotnie chodząc do kina, a najczęściej po prostu siedząc w ciemnym pokoju, przed komputerem, obstawiona świeczkami.