30 czerwca 2013

tearing you

Przypadkiem znalezione zdjęcie, które tak nieracjonalnie, niepodobnie do mnie zaczęłam drzeć, bez łez, bez żadnych myśli, bez poczucia siebie, bez świadomości. Siedziałam na podłodze i darłam szczęśliwe chwile, których nie chcę pamiętać. Darłam tak, aby nie zostało nawet pół jego spojrzenia, pół mojego uśmiechu. Jego uśmiechu. Nie ma prawa się uśmiechać z mojego powodu. A ja nigdy już nie będę się tak uśmiechać, jak wtedy. Bo przez niego coś we mnie umarło.
I przez niego pewnie już zawsze będę zalęknionym dzieckiem, coraz starsza, coraz bardziej żałosna, aż w końcu zostanę samotną starą panną, której nawet pies nie lubi.

15 czerwca 2013

nada

Kawałek mięsa w mojej piersi trzyma mnie przy życiu.
Ale czuję się pusta. To jest gorsze niż depresja. W depresji przynajmniej wiesz, że umierasz z rozpaczy, czujesz tylko ten wewnętrzny ból, chcesz umrzeć i nic cię nie obchodzi, tylko ten ból, masz się czego uczepić i tak egzystujesz… A taka pustka? Zwyczajne życie, uczelnia, dom, ludzie, a gdy zostaję sama, to czuję tę pustkę i czuję się taka pomieszana, jakbym zaraz miała zwariować.
Czasem się siebie boję. Bo kiedyś albo zabiję siebie, albo kogoś innego.
Muszę iść spać, bo chyba bredzę. Bo boli mnie w środku. A jutro będzie lepiej, zawsze jest. Jutro będę w stanie się uczyć i wrócić do normalnego życia, do nudnego, pustego życia.
Tylko oczy będą mnie trochę szczypały.

14 czerwca 2013

yep.

Jest chujowo, ale stabilnie.
Pająk wpadł mi do samochodu.
Mam 21 lat i boję się kupić alkohol.
Złapał mnie fotoradar.
Hipochondria działa pełną parą.
Łóżko mi skrzypi i śnię dziwne sny. Uczę ludzi jeździć na krowie i przytulam zombie.
Chcę kogoś obok, kto odegnał by lęk przed nocą. Ale jestem samotnym wilkiem, wiem. Dlatego czasami płaczę wieczorami z samotności, ale nigdy nie marzę. Nie tak naprawdę.
Chcę już wakacje, bo wszyscy dadzą mi wreszcie święty spokój i zapomną o moim istnieniu.

10 czerwca 2013

you know nothing

Jak to jest, że czasem cieszę się byle shtako: drogą przede mną, głosem miasta, słońcem czy deszczem, piosenką, kawą, czy po prostu istnieniem, a innym razem, choćby nie wiem jak dobrze i fajnie było, czuję tę pustkę w środku…?
Tęsknię za cieszeniem się życiem, mimo że nie wszystko było tak, jak bym chciała, jak być powinno - ale przecież nigdy nie jest. Więc dlaczego teraz czuję się tak źle?
Nie wiem. Nie umiem żyć, idę spać.
A tak w ogóle, to... każdy umiera samotnie, więc po co ten trud?
Miałam kiedyś kogoś, kogo mogłabym nazwać bratnią duszą. Ale jak zwykle, spieprzyłam to. Nawet plany Wszechświata potrafię spieprzyć.
Poza tym nie jesteś moją bratnią duszą, nie możesz być. Ludzie nie mają dusz. A ponadto, wszyscy jesteśmy martwi.

4 czerwca 2013

borderline

„Czemu by nie wjebać się w tą barierkę?” „Ależ nie kochana, to jest dobre auto, kosztowało 8 koła!” Gorzko-zabawna myśl – stare auto więcej jest warte ostatnio niż moje życie.
I znów jestem na granicy, kiedy wszystko jest takie nierealne i ja jestem nierealna i boli tak bardzo, i mam wrażenie że zaraz nie wytrzymam i zwariuję naprawdę, mocno i ostatecznie, i boję się tego, ale przynajmniej nie musiałabym żyć.
Wszystko mnie wkurza, nawet piosenka w głowie mnie wkurza, a folder z naszymi piosenkami omijam od dawna wzrokiem, jak kiedyś jego oczy. Boże nie dam rady co ja mam zrobić chcę się odurzyć zawroty głowy słabość mięśni i nie czuć tego bólu.
Chcę żeby bolało, żeby mnie coś bardzo bolało, fizycznie bolało, bo może to mnie wyrwie z amoku albo odwróci uwagę od straszniejszego bólu w środku.
Może muszę po prostu udawać życie, grać. Uśmiechnij się, uśmiechnij się tak jak wtedy, gdy byłaś szczęśliwa… ale to nie jest dobre wspomnienie, nawet najszczęśliwszy okres w moim życiu, czy ja mam jakieś dobre wspomnienia…?
Zawsze, gdy już się wszystko zaczyna we mnie układać, wszystko się jebie. Jestem szczęśliwa, albo przynajmniej nie nieszczęśliwa, nie pamiętam kiedy ostatni raz płakałam, a potem powoli, lekkie poczucie bezsensu nadchodzi, opieram się mu i żyję, ale ono jest za silne, ta melancholia jest zbyt silna i zbyt kusząca, i padam w jej objęcia, i potem nie jestem w stanie nic robić, stoję bez sensu przez lustrem i patrzę sobie w oczy, a rozmazany makijaż tak nienaturalnie wygląda na mojej twarzy.
Czy ja zwariowałam?