A teraz znów, znów zachowuję się jak mała dziewczynka i
nienawidzę tego, nienawidzę tego, nienawidzę tego, jak nie umiem powstrzymać
łez, bo tak bardzo się boję. Jak krzyczą na mnie, żebym się wzięła w garść, bo,
dziewczyno, masz 21 lat.
A ja czułam się, jakbym nie miała 21 lat, jakbym w ogóle
nie miała lat, jakbym w ogóle nie była sobą, jakbym była tylko duchem
zawieszonym w przestrzeni wypełnionej mgłą tego okropnego lęku, duchem, który
nic nie czuje, który nie może mówić ani myśleć, który zaraz się rozmyje.
I nikt nie rozumie, że co z tego, że jest 2 w nocy – ja
nie chcę iść spać bo boję się, że się nie obudzę.
I nikt nie rozumie, jak bardzo jestem chora, mimo że nic
mi nie jest.
A ja nie rozumiem, dlaczego tak bardzo czasem chcę
umrzeć, a tak boję się śmierci.