Przeraża mnie kruchość życia, gdy dwie młode dziewczyny
nagle giną w wypadku.
Uderza mnie przeszłość, wspomnienia i stare błędy.
A nocami czuję się tak nierealnie. Budzę się w środku
nocy i to jest takie straszne. Zasypiam, ale co chwilę się budzę. Czasami.
I pusto mi i źle, bo ten świat, bo ludzie, bo ja, bo nikt.
Nie umiem żyć, ciągle próbuję tworzyć dobre wspomnienia, ale tylko dokładam
sobie tych, o których chcę zapomnieć. I zapominam, i nie pamiętam przeszłości,
żyję przyszłością, a raczej nigdy. Czuję się jak szmaciana lalka, w którą
ciągle wciskam życie, żyję mimo wszystko, ale nie wychodzi. Rozpadam się na
kawałeczki i tylko rzucanie się w wir nauki trzyma mnie w miarę w kupie,
bezsensowny sens mojego istnienia.
Boję się wakacji.