17 kwietnia 2014

nocą

Noce mnie przerażają. Szczególnie tu, na wsi. Taka noc, gdy wszyscy już śpią, wszędzie jest ciemno, za oknem cisza i spokój. Noc w mieście, noc w mieście to co innego. Takie poczucie samotności - ale tej dobrej, gdy tuż za ścianą jest jakiś ruch, jacyś ludzie. Taka niewyalienowana samotność. Jak anonimowość w tłumie ludzi.
Najgorzej jest, gdy nocą nie śpię. Gdy nie śpię bo nie mogę lub nie chcę. Gdy budzę się w środku nocy i jest ciemno i cicho, i ogarnia mnie panika. Gdy leżę w ciemnym pomieszczeniu tak bardzo samotna i skazana tylko na siebie, i nie mogę zapaść w sen. Gdy siedzę przed monitorem, w takiej ciszy i ponurości, ciemności, niedobrości. Gdy wszystko inne znika i zostaje tylko to, co w środku. Gdy zapada kurtyna ciemności, a odsłania się wszystko inne. Wszystkie zahamowania rozpływają się w tej nicości, bo przecież tam jest ciemno a ja jestem tu, w cieple i jasności, sama, bezpieczna. Głupie pomysły, głupie myśli, głupie słowa.
A potem przychodzi dzień i rzuca światło na to wszystko. I po części czuję się jak na moralnym kacu, a po części zastanawia mnie, czy to czasem nie prawdziwa ja, taka naga, obdarta ze światła dnia...

1 komentarz: